Tradycyjne sklepowe palmy nie nadają się dla niemowląt, bo suszki nie wytrzymały by spotkania z rączkami i podniebieniem małych urwisów. Ale od czego jest pomysłowa mama...
Specjalnie z myślą o moim synku wykonałam palmę, którą do woli będzie mógł gryźć, ugniatać, wysysać i miętolić.
Z filcu i kolorowej pianki zrobiłam palemkę, a nawet dwie. Szybko i sprawnie udało się wykonać gadżet stosunkowo bezpieczny dla szkraba po niżej wieku, w którym potrafi wykorzystać sklepowy rekwizyt z suszonych kwiatów w właściwym celu. Jedną, tą z grubszym uchwytem, mogę oddać w dobre ręce. Kto pierwszy, ten lepszy;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz