wtorek, 27 września 2016

Chrzest

Pierwszy sakrament to drugi najważniejszy dzień w życiu (po nardzodzinach) naszego Nikosia. Ustaliliśmy już termin i przygotowania trwają. Powoli wszystko nabiera formy. Mamy już zaproszenia. Jako grafik z zamiłowania nie mogłam odpuścić sobie zrobienia ich samodzielnie. Synek pięknie zapozował, ja zrobiłam sesje a następnie fotka trafiła na lewe skrzydło zaproszenia. Po prawej stronie znajduje się ciekawostka w postaci życiorysu patrona. Tę część wykonałam jeszcze w ciąży, więc tylko wkleiłam tekst i własną interpretację wizerunku świętego.

Kolejnym gadżetem, który przygotowałam jest poduszka. Nie chciałam syna wkładać w klasyczny becik, więc teściowa porzuciła pomysł z poduszką. Nie znalazłam w sklepach nic odpowiedniego, więc zakupiłam koronki i ozdobiłam nimi zwykłą bawełnianą poszewkę. Na szczęście Nikodem był był grzeczny niczym anioł cały poranek,dlatego udało mi się uszyć poszewkę, wysprzątać i ugotować obiad .









wtorek, 20 września 2016

Pudełko na pieluszki

Pomysł zrodził się przypadkiem, choć faktycznie trochę i z potrzeby. Skończyły mi się wkładki laktacyjne i gdy miałam wywalić opakowanie, pomyślałam "fajne pudełko".Potrzebowałam akurat miejsca do ułożenia niezbędnych do przewijania akcesoriów. I okazało się, że pudełko bez dodatkowych udziwnień i patentów świetnie wisi na łóżeczku. Wystarczyło go tylko opkleić papierem ozdobnym. Akurat miałam zielony:D Wstążka z recyklingu... Nawet nie wyprasowana... I gotowe. Na boku przywiesiłam jeszcze termometr, który akurat plątał się po pokoju i nie miał gdzie wisieć.

Pochwalę się jeszcze, że poduszka ślimak, którą uszyłam do spania w ciąży, świetnie sprawdza się przy małym rozrabiaku, który zaczyna już się kręcić na łóżku. Ten patent wyszedł mi wyjątkowo wielofunkcyjne i jestem z niego bardzo zadowolona.


sobota, 17 września 2016

Otulacz dla dziecka

Oglądając jeden z programów śniadaniowych natknęłam się na reportaż o cudownych otylaczach opatentowanych przez polskie położne. Zaintrygowana tematem znalazłam strinę internetową tegoż gadżetu, mającego podobno właściwości uspokajające i z ciekawością przeglądałam modele. Jednak ceny... nie dla mnie;) Ale ciekawość była na tyle silna, że postanowiłam małemu uszyć taki własny kaftanik bezpieczeństwa. No uprzedzając pytania ciekawskich na temat użyteczności tego wdzianka z przykrością muszę stwierdzić, że mój syn nie zaakceptował takiej ściśniętej pozycji i w otulaczu bardzi się złościł ;)